Czy Wy też robiliście takie głupotki jako dzieci?
Dziś podzielę się z Wami listą tajemnych rzeczy, które robiłam będąc dzieckiem, a niektóre z nich (o ile nie większość) przerobiliście pewnie na własnej skórze i być może nie mieliście pojęcia, że ktoś inny też takie wygłupki wymyślił…

Dzisiejszy post będzie całkiem niepoważny ale muszę się z Wami tym podzielić. Ostatnio złowił moją uwagę filmik zatytułowany: “Me in my childhood for no reason”. Przedstawia 30 scenek w stylu robienie ołówkiem dziurek w gumce myszce, picie koli z nakrętki, robienie śśśtrrrr linijką na krawędzi ławki i wiele innych rzeczy, z których ogromną część sama robiłam. No i pomyślałam sobie, że przecież jest mnóstwo takich rzeczy, które w dzieciństwie wydawały się naszymi małymi dziwactwami i takimi tajemnicami, których nikt o nas nie wie, bo pewnie by pomyśleli, że jesteśmy ostrymi creepuszkami. A potem, w tajemnicy wyjawiasz najlepszej przyjaciółce albo chłopakowi, że jak byłaś mała to chodziłaś tylko po całych płytkach chodnika, a jeśli nie było całych (bo bywało i tak) to przez te pęknięte trzeba było przejść wstrzymując oddech. I nagle okazuje się, że ONI TEŻ! Wychodzi na jaw, że ten tajemny świat jest nie tylko nasz. Że inni, nie przyznając się do tego i nie naśladując siebie nawzajem wymyślają i realizują takie same rzeczy. Że ta ciekawość i dusza eksperymentatora przejawiają się w zadziwiająco podobnych wygłupkach.

No więc dziś przedstawiam Wam listę swoich zabaw:
- Chodzenie tylko po całych płytkach chodnika i tylko po białych pasach na przejściu dla pieszych (całą zabawę popsuła dzisiejsza kostka Bauma, bo gdyby nie ona nadal bym się w to bawiła).
- Przekłuwanie skórek na opuszkach palców szpilkami.
- Sklejanie chrupek kukurydzianych śliną w koniki.
- Robienie sobie kłów z chrupek kukurydzianych i zabawa, że jest się morsem.
- Zabawa w pannę młodą (czyli stanie za firanką albo owijanie się w nią).
- Oddychanie w szklankę tak żeby zaparowała (zabawa w nurka) i zasysanie powietrza żeby trzymała się na samej buzi.
- Robienie bźdź bźdź bźdź palcem po ustach albo blerelerelere językiem chodząc w kółko (if you know what I mean…).
- Zabawa, że gazeta to labirynt i trzeba znaleźć i przewężykować palcem najszybszą drogę w dół.
- Wbijanie ołówka w gumkę (a jakże – kto tego nie robił?).
- Picie oranżady z kapselka i 7up z nakrętki z moją kuzynką Izą.
- Świecenie sobie latarką przez policzek i w nos i gapienie się na siebie w lustrze w ciemnej łazience.
- Nawijanie sobie na palec gumki recepturki i sprawdzanie jak robi się zimny.
- Wsypywanie piachu między palce stóp przez rajstopki.
- Sypanie sobie piachu na głowę i sprawdzanie w łóżku przed pójściem spać czy ciągle tam jest.
- Wyrywanie kwadratowych kamyczków ozdobnych z tynku u babci i bawienie się, że to pieniążki.
- Robienie źbbbbrrr źbbbrrrr w wodzie (czyli wydmuchiwanie powietrza w wodę w wannie).
- Strzelanie strumieniem wody z ust w wannie tak żeby doleciał do drugiego jej krańca (ja miałam łatwiej, bo miałam przerwę między zębami, tak dużą, że wtykałam sobie w nią patyczek od lizaka – co jest moim kolejnym osobistym dziwactwem).
- Wsadzanie łapek w ziarenka – na przykład w wannę pełną pszenicy u wujka w piwnicy (jeśli pomyśleliście właśnie, że wujek to był dopiero DZIWNY skoro miał w piwnicy taką wannę to powiem Wam, że jak na tamte czasy to nie było nic szczególnie unikalnego 😉 ).
Tę listę można by uzupełnić o wiele innych dziecięcych dziwactw, które pewnie nawet nie wydały mi się dziwne, skoro o nich nie wspomniałam. Cóż, wyszłam pewnie na niezłego Creepozaurka! Ale założę się, że Wy też macie swój piach za uszami.
To kto się przyzna?

Większość! Robiłam większość! I czemu to przypisać – to jest niesamowite hehe 🙂
Czyżby zbiorowej podświadomości Junga? Bardzo intrygujące. Teraz będę o tym myśleć!
Pozdrowienia!