Zachłanny mózg – recenzja książki o nienasyconym człowieku

“Jak nienasycony homo sapiens skazuje świat na zagładę?” W jaki sposób nasz własny układ nagrody wpędza nas dziś w sidełka? Jak różne cudowne sposoby na zrobienie sobie dobrze, paskudzą w grządkę światu i nam samym?

Autor, Sébastien Bohler opowiada o tym, jak destrukcyjne w obecnym świecie są ewolucyjne sposoby, w jakie nasz mózg zachęcał nas w przeszłości do działania. Mówi, że mózg jest nośnikiem nieposkromionej żądzy.

Przez swoją zachłanność i żądzę władzy nasze mózgi zgotowały nam kataklizm nadmiaru. Hiperkonsumpcja doprowadziła nas na rozdroże. Popadamy w skrajności produkując, jedząc, a nawet zadłużając się tylko dlatego, że nie potrafimy powstrzymać naszych nienasyconych umysłów.

Sébastien Bohler, “Zachłanny mózg”

Trudno odmówić prawdy wielu rzeczom, które Sébastien przytacza, nawet jeśli czasem myli się w faktach, czy trochę je przeinacza. Z różnymi rzeczami się zagalopowaliśmy, dewastacja zmian środowiska wymaga zmian w naszej konsumpcyjnej stylówie, na które trudno się komukolwiek będzie zebrać. Albo wprowadzenia nowych, przyjaznych środowisku materiałów, którymi nie będą się dławiły żółwiki, nowych paliw itd. 

Problemy “pierwszego świata”

Już sam początek, który w dramatyczny i emocjonalny sposób ma pokazać jaką łachudrą jest człowiek, wywołał we mnie zgrzyt. Poczułam lekki zapaszek hipokryzji. Otóż autor opowiada o tym, jak to podnoszący się ocean zaczął pochłaniać plażę na pewnej wysepce, na której jego rodzina… miała letni dom. Cóż. Bardzo mi przykro, Sébastien. Zapewne masz stamtąd wiele wspaniałych wspomnień. Które również miliardy ludzi na tym świecie chciałoby mieć. I co Francuz, który miał letnią daczę na odległej wyspie może powiedzieć ludziom, którzy pragnęliby w ogóle mieć taki jeden, podstawowy dom, do jakiego on jeździł na wakacjorki?

Oczywiście – nie mam pojęcia jak rozwiązać ten problem. Ani nie oznacza to, że Sébastien nie powinien pisać książek o tym, jakim to łachudrą dla środowiska potrafi być pragnący zaspokoić swoje potrzeby homo sapiens. W książce jest bardzo dużo ciekawej i poruszającej wiedzy. Wiele informacji o działaniu mózgu i faktów, które pokazują jak sami zapędzamy się w kozi róg, bazując na starych, ewolucyjnych mechanizmach. Wcześniej, w czasach, gdy nie było takiej obfitości – sprawiały się one bardzo dobrze. Czytamy o tym jak jeden homo sapiens żeruje na innych homo sapiensach. Jak niektóre z tych rzeczy, które mają być dla nas dobre, zbawienne, pomocne, robią nam krecią robotę. Jak nauczyliśmy się podrzucać kolejne łakome kąski naszemu układowi nagrody, który niczym narkoman potrzebuje wciąż więcej i więcej.

Jedzenie, seks i drabina hierarchii

Sébastien odnosi się do naszej potrzeby jedzenia na zapas, kalorycznie i słono. Potrzeba ta wyewoluowała w czasach, gdy tereny, na których żyli nasi przodkowie nie były usiane frytkami i hamburgerami. A która dziś skutkuje otyłością i związanymi z nią chorobami cywilizacyjnymi. A także paskudzeniem w grządkę środowisku, w szczególności w związku z potężnym przemysłem hodowlanym. Odnosi się także do naszej potrzeby seksu i przemysłu porno, który z radością na nią odpowiedział wyciągając łapę po gigantyczny hajs. A to z kolei idzie w parze z zaburzeniami na tle seksualnym w prawdziwej rzeczywistości. Wspomina na przykład o tym, że w Japonii co drugi mężczyzna poniżej 30. roku życia nie odbył stosunku płciowego z prawdziwą partnerką.

Autor wskazuje także na to, że porównywanie się z innymi jest dla nas kwestią fundamentalną. I nie chodzi o to, żeby wygrać ale żeby wspiąć się wyżej w hierarchii. Że przez dużą część czasu zajmujemy się pozycjonowaniem siebie względem innych. I to dzieje się na poziomie biologicznym i z tej perspektywy – myślę, że trudno powiedzieć ludziom:

Ej, Bożena, nie powinnaś się tak przejmować porównaniami społecznymi. Co Cię obchodzi co ma Mariola?

Bo jednak, kurde, Bożenę to obchodzi. I w większości przypadków, będzie tylko w stanie to zakisić i o tym nie mówić. A zaboleć i tak zaboli. I że ta potrzeba wyniesienia siebie ponad innych jest tak silna, że nie obchodzi nas jakie na dłuższą metę to będzie miało konsekwencje dla świata. Ważne jest żeby Lexus w garażyku się zgodził. I najnowszy ajfon. Potrzeba prestiżu jest zwyczajnie silniejsza – jeśli nie dla wszystkich, to dla wystarczająco wielu, żeby napaskudzić w grządkę światu.

Słodka bezczynność

Sébastien opowiada także jak internet i automatyzacja pomagają nam zaspokajać dwie silne i sprzeczne potrzeby – bezczynności i bycia kimś. Bo dzięki internetowi nie trzeba się już wykazać czymś ważnym, dużym, “wystarczy” zapewnić entertainment. Mówi o drzemiących w nas sprzecznościach, zakrywaniu problemów wielkim, kudłatym ogonem. Przedstawia też swoje pomysły na zmianę kierunku tego pędu ku przepaści. Są wśród nich – jedzenie rodzynka przez 20 minut czyli praktykowanie uważności, poszerzanie świadomości i ćwiczenie wstrzemięźliwości mózgu. Choć po przeczytaniu tej lektury, trudno uwierzyć, że rzeczywiście by coś zmieniły lub miały się stać atrakcyjne dla mas.

Dobra, nie będę Wam streszczać książki. Powiem jeszcze tylko, że jest dobrze i ciekawie napisana, choć język dramatu i przesady może drażnić. I jest tam też trochę rzeczy, które według mojej wiedzy nie są prawdziwe. A zatem spodziewam się, że jest jeszcze więcej takich, o których zwyczajnie nie wiem, że są nieprawdziwe. A faktów i koncepcji jest tam podanych tyle, że nie sposób wszystkie sprawdzić.

Dlatego to też zarazem taka trochę książka pułapka. Bo fakty przykleją się do głowy, niezależnie czy są prawdziwe czy nie. Nawiązanie do Sapiensa, 21 lekcji na XXI wiek i Homo Deus Yuvala Noah Harariego jest niewątpliwie zamierzone, choć idąc tym tropem nie znajdziesz ani tej jakości, ani głębi, co u izraelskiego historyka. Jednak niewątpliwie jest to dobra lektura do poprzemyśliwania sobie i zastanowienia nad tym co robimy. Zrozumienia dlaczego to robimy z biologicznego punktu widzenia i w jakie sidełka wpadamy bez zastanowienia. I czy finalnie robi nam to dobrze czy źle.

One Response to “Zachłanny mózg – recenzja książki o nienasyconym człowieku

  • Czytalem te ksiazke jakies 2 lata temu i choc nie pamietam juz dokladnie wielu szczegolow doskonale przypominam sobie jak duze , a moze raczej dobre wrazenie na mnie zrobila .
    Jest w niej wiele informacji i prawd o nas samych i nie odbieralbym jej jako publikacje czysto naukowa ale niejako ‘ beletrystyke’ wyjasniajaca bardzo przystepnie i w sposob ciekawy procesy zachodzace w naszych mozgach poparte przykladami , badaniami (eksperymentami) i obserwacjami.
    Jesli ktos nie potrafi uderzyc sie w piers odnalazlszy wiele z tego co jest w niej opisane w samym sobie i swoich zachowaniach – uwazam ze jest w duzej mierze zdominowany przez wlasne ego niedopuszczajace slow krytyki swojej osoby … I moze niech lepiej po nia nie siega;-)
    Polecam ja jednak wszystkim dla ktorych suche fakty i medyczna terminologia nie sa warunkiem koniecznym aby publikacja warta byla uwagi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *