Czy ponarzekanie sobie przynosi ulgę? Co ma szczęście do podglądania trzmieli i rozwiązywania problemów? Czy ogólnie jesteśmy raczej szczęśliwymi ludźmi, czy skwaszonymi Kermitami?
Dlaczego skoro jest nam tak dobrze, to czasem jest nam tak źle? Dlaczego szczęście trwa tak krótko i jak sprawić by było go w życiu więcej?