Żałoba – co powiedzieć i jak pomóc

Fot. congerdesign

Nikt nie uczy nas jak być przy osobie, która właśnie doznała potężnej straty. Co powiedzieć, czego nie mówić. Jak “unieść” jej i swoje emocje. W efekcie często zachowujemy się nieporadnie i mówimy głupie rzeczy.

Ludziom, którzy stracili właśnie drugą ciążę: “Do trzech razy sztuka, następnym razem na pewno się uda”. Osobie, której towarzysz życia właśnie odszedł, zostawiając ją samą w pustym mieszkaniu: “Powinnaś wziąć się w garść i wyjść trochę do ludzi, nie ma co tak siedzieć w tej ponurej chałupie”.

To, że można spróbować znowu, że gdy minie odpowiednio dużo czasu, to że świat znowu nabierze barw, nic nie zmienia dla dzisiejszej sytuacji. To, że ten, kto odszedł już nie cierpi, też niewiele wnosi. Bo nie chodzi tylko o żal z powodu tego, kto odszedł. Chodzi również o utratę części siebie, swojego życia, swoich marzeń, wizji przyszłości. 

Co przeżywa osoba w żałobie?

Mnóstwo skrajnych odczuć. Chaos. Stratę. Złość i rozpacz. Na różnych etapach żałoby co innego. Złość na osobę, która odeszła, złość na los, na codzienność, na wszystkich naokoło. Dojmujący smutek i rozgoryczenie. Poczucie pustki, nieporadności, bezsensu, bezsilności. A to wszystko się miesza, wraca i kotłuje.

Gdy młoda kobieta traci ukochanego, wraz z nim odchodzi jej wizja wspólnego życia. Nie będzie tego domu, który razem planowali. Tych dzieci, które będą miały jego oczy i uśmiech. Gdy inna, starsza kobieta traci męża, z którym przeżyła kawał życia, z którym tworzyli jeden układ, dobry czy zły – to nawet nie takie istotne, jak się okazuje – wraz z nim traci potężną część swojej tożsamości. Codzienności. Już nigdy nie będzie tą samą osobą, którą była z nim. I im bardziej życie dwojga ludzi jest połączone, im bardziej są od siebie zależni, tym większa jest to strata. Lisa Shulman, neurolog, która opowiedziała swoją historię w książce “Mózg w żałobie”, pisze:

Na tym świecie, bez kochającego mnie Billa, nie mogę być tą samą osobą. (…) Tęsknię za kobietą, którą byłam przy Billu. Opłakuję utratę tej tożsamości – ta kobieta umarła razem z nim.

dr Lisa Shulman, “Mózg w żałobie”
Fot. seth0s

Wiele obliczy żałoby

Żałobę można przeżywać na mnóstwo różnych sposobów. Jedni chcą ją zakrzyczeć, rzucić się w wir wydarzeń, żeby tylko nie czuć, nie dopuszczać do siebie tego, co się stało. Swojego bólu. Chcą wypełnić pustkę jak najszybciej. Inni będą odcinać się alkoholem, tabletkami na “ból duszy”. Niektórzy będą rzutować swoje uczucia na otoczenie i złościć się na nie, jakby to ono było sprawcą tego, co dzieje się wewnątrz nich. “Nikt się mną nie zajmuje, zapomnieli o mnie”, “Zajmują się mną za mało albo nie tak, jakbym chciała”. Nie mogąc zaakceptować pustki w sobie, będą ją widzieć wszędzie wokół.

Jeszcze inni wycofają się ze świata, zamkną w jamce i nie będą reagować na żadne zaczepki, długo przeżywając swoją stratę w samotności. Są i tacy, którzy będą próbowali żyć tak, jakby ich towarzysz nie odszedł. Jakby wciąż był przy nich. Będą stawiać dla niego talerz, gotować jego ulubione dania, kultywować wspólne rytuały. Chodzić w rocznicę do tej restauracji, co zawsze, wybierać się na rower na wspólne szlaki, zakładać jego kapcie i siadywać w jego fotelu.

Niełatwa pomoc

Z czym kojarzy Ci się żałoba? Ze smutkiem, łzami, żalem i bólem? Z milczeniem, cichymi rozmowami? Jeśli masz ją za sobą, albo blisko z nią obcowałeś, wiesz, że kryje się za nią wiele rzeczy. Jeśli nie, możesz być zaskoczony wielością emocji i trudnych sytuacji.

Osoba w żałobie może obwiniać swoje otoczenie o to, że się o nią nie troszczy. Że ona teraz nie wie co robić i chce, żeby to inni coś za nią zrobili. Ale wszystko, co oni proponują jest dla niej złe, niewystarczające. Trudno jej dostrzec, że te wszystkie uczucia są w niej, że jest zła na sytuację, w której się znalazła, którą sama sobie stworzyła. Może tym budzić irytację i poczucie bezsilności wśród tych, którzy próbują pomóc. Chcieliby powiedzieć – weź się w garść. Przecież robimy dla Ciebie tak dużo! Jesteśmy tu, pomagamy, a Ty wszystko negujesz, co jeszcze możemy zrobić?

Osoba w żałobie może też budzić niepokój i irytację otoczenia, tym, że zdaje się wcale nie chcieć wyjść ze swojego stanu, choć wydaje się, że już najwyższa pora. Patrzysz na to jak nie potrafi spakować i oddać ubrań tego, który odszedł. I czujesz, jakbyś obcował z duchem. Ta osoba nie żyje w rzeczywistości, tylko na pograniczu światów. I nie wiesz co robić. Czujesz niemoc. Chcesz nią potrząsnąć, przywrócić ją do żywych. Ale jej oczy są nieobecne. Ona jest tu, wśród żywych tylko trochę. 

Albo widzisz jak gaśnie. Nie chce nic czytać, nie chce słuchać radia, nie wychodzi do ludzi, nie chodzi nawet na spacery. Jest jak zombie. Pusta. I, co dla Ciebie najgorsze, ani trochę się nie stara, żeby z tego wyjść. Żeby zacząć żyć na nowo. Zacząć robić coś, co sprawiałoby jej radość. 

Fot. Michael Gaida

W takim razie jak wspierać kogoś w żałobie?

Być przy nim. Może lepiej powstrzymując się od mówienia rzeczy, które mają dodać otuchy, a które zabrzmią naiwnie i pusto. One i tak raczej służą temu, żebyśmy to my, wspierający, poczuli się lepiej z tym, że coś powiedzieliśmy.

Bez przyspieszania, ponaglania, z uszami do słuchania. Z empatią. Ręką, która umie trzymać za rękę.

Bez irytacji i wielu “dobrych rad”, co też osoba w żałobie powinna zrobić, żeby wziąć się w garść.

Próbować zachowywać równowagę pomiędzy słuchaniem, a odciąganiem jej uwagi od straty rozmowami o życiu, które się toczy tam, na zewnątrz. 

Z zachowaniem równowagi między wsparciem i pomocą w codzienności, a wyręczaniem na dłuższą metę i braniem za nią odpowiedzialności. Za jej uczucia i działania.

Warto zacząć od szerszego zrozumienia sytuacji, w której znalazł się ten człowiek. Co utracił poza swoją widzianą “gołym okiem” stratą? Marzenia, wizję tego jaki jest świat? Odwagę, którą miała przy tym kimś? A może strata dotyczy czegoś innego? Własnej sprawności? Utraconej wizji siebie? 

Nie możemy zrobić zbyt wiele, ale możemy po prostu być. Posłuchać, porozmawiać, potowarzyszyć w ciszy. Wyciągnąć tę osobę na spacer. Przynieść jej książkę o stracie, którą będzie mogła przeczytać, jeśli zechce. Kiedy będzie gotowa. Zgodzić się na jej chaos i trudne emocje, na jej niekoniecznie sensowne zachowania. Wszystko tutaj ma swój czas, rytm. Po stracie każdy musi na nowo przystosować się do świata, w którym nie ma już tego, co utracił. Trzeba stworzyć wiele rzeczy w swoim życiu na nowo. 

Po stracie jesteś już kimś innym

Gdy ktoś traci w wypadku rękę, musi nauczyć się funkcjonować bez niej. Nic już nie będzie takie, jak wtedy gdy był w pełni sprawny. A nawet najbardziej zmyślna proteza, będzie po prostu protezą. Nie da się tego odwołać, odwrócić. Nie da się też żyć dokładnie tak, jak zanim doszło do straty. Musi nauczyć się na nowo wykonywać wiele czynności, zaakceptować ograniczenia, wypracować nowe sposoby na coś, co było takie proste, gdy miało się obie ręce. 

Taki życiowy przewrót wymaga zintegrowania swojego ja na nowo. Jaki jest potrzebny na to czas? Jednym to zajmuje pół roku, innym rok, jeszcze inni po 4 latach wciąż są w rozsypce. Lisa Shulman używa metafory, którą lubię najbardziej. Metafory leczenia rany cielesnej. 

Proces leczenia przechodzi przez etapy, które u różnych osób mogą być krótsze lub dłuższe. Kiedy my, lekarze, oceniamy proces gojenia się rany fizycznej, koncentrujemy się przede wszystkim na tym, czy proces gojenia się utrzymuje. Czy widzimy uspokajające oznaki postępu, czy oznaki pojawiających się problemów, które opóźniają proces leczenia?

Kiedy oceniamy, że proces przebiega nieprawidłowo albo że trwa zbyt długo, bierzemy pod uwagę wiele czynników. Jak poważna była rana? Jaki jest wiek i stan zdrowia pacjenta? Czy w trakcie procesu uzdrawiania nastąpiło kolejne zranienie? Czy tworzy się prawidłowa blizna, czy też występują oznaki infekcji, a rana jest coraz bardziej zaogniona i bolesna?

Kiedy rana się nie goi, a z czasem jej stan nawet się pogorszy, potrzebuje uwagi lekarza. Kiedy jednak jej stan ulega stopniowej poprawie – a jest zrozumiałe, że w pewnych okolicznościach następuje to powoli – pacjent stopniowo odzyskuje sprawność, postrzegamy to jako część naturalnego procesu. Dlaczego nie oceniać żałoby w ten sam sposób?

dr Lisa Shulman, “Mózg w żałobie”

Utrata to ogromny stres. W czasie żałoby może szwankować układ odpornościowy, jest się bardziej podatnym na urazy, istnieje duże ryzyko zaburzeń snu, które z kolei pociąga za sobą kolejne problemy. Total chaos. Dochodzenie do siebie polega na odnalezieniu nowej równowagi ale trzeba poukładać na nowo wiele elementów układanki. I potrzeba do tego wsparcia nie tylko technicznego, ale przede wszystkim emocjonalnego. Czyjejś obecności, poczucia, że można na kimś polegać. I jeśli to właśnie Tobie zdarzyło się być tym, kto ma być wsparciem w żałobie – to najbardziej potrzebna jest Twoja cierpliwość, akceptacja i życzliwość. Obecność. 

Czego nie mówić?

“Domyślam się co czujesz” albo jeszcze gorzej: “Wiem, co czujesz” od osoby, która nigdy tego nie przeżyła.

Agnieszka

“Wiem co czujesz” i tu następuje licytacja kto ma gorzej.
Będzie dobrze.
Ileż można rozpamiętywać…

Małgorzata

Co mówić?

Że Ci przykro. Przykro Ci, że ta osoba przez to przechodzi, albo że nie wiesz co powiedzieć, ale jesteś tu.

Możesz też nic nie mówić. Tylko milczeć i być.

Można kogoś przytulić i słowa nie są wtedy potrzebne.

Ula

Czasem lepiej dotknąć, niż gadać.

Marzanna

Być obok i obserwować czy rany się goją, biorąc pod uwagę wszystko to, o czym pisze Lisa, w przypadku gojenia ran ciała. Nie bać się prosić o pomoc psychologa i terapeuty. Dla osoby w żałobie i dla siebie, jeśli czujesz duży ciężar i nie wiesz jak sobie z nim poradzić.


Etapy żałoby

  1. Szok i zaprzeczenie
  2. Złość
  3. Negocjacje
  4. Depresja
  5. Stopniowa akceptacja

A Wy? Jakie macie doświadczenia? Co chcieliście usłyszeć i czego nie chcieliście, w czasie, gdy doświadczyliście straty?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *