Dlaczego zdrada tak boli? Powiedzieć o zdradzie czy nie?

Co ma zdrada do potrzeby bycia zauważonym i czucia się wyjątkowym? Dlaczego zdradzamy? Kto jest podatny na zdradę i co można zrobić, żeby jej uniknąć? 

Fot. aliceabc0

Zdrada jest jedną z bezpośrednich przyczyn rozpadu związku dwojga ludzi. Jest bolesną raną, którą bardzo trudno zagoić. I dla wielu ludzi jest nie tylko ostatecznym ciosem, pozbawiającym związek ostatniego tchnienia, może być także cichym zabójcą naszego zaufania do płci przeciwnej, naszego ego, poczucia własnej wartości. Jest takim koktajlem emocjonalnym, że kac po niej zdaje się wręcz nieuleczalny. Przynosi eksplozję gniewu, wstyd, poczucie bezsilności i opuszczenia, a na domiar złego przez długi czas odbija się dojmującą czkawką. 

Choć mam wrażenie, że powszechniej zdradę przypisuje się mężczyznom, to przecież z kimś oni te swoje kobiety zdradzają. Być może jest taka maluteńka napalona grupa kobiet, która  dziką radością spełnia potrzeby tych wielu zdradzających mężczyzn. A reszta kobiet jest święta. Być może. A może po prostu zdrada jest rzeczą ludzką, która nie faworyzuje żadnej płci? 

Dlaczego zdradzamy?

Powodów zdrady jest bardzo wiele. Poszukiwanie nowości, ekscytacji, ciekawość, pikantna tajemnica, pragnienie bycia pożądanym, adorowanym. Nie będę się szczególnie rozwodzić nad ewolucjonistycznymi wyjaśnieniami, że mężczyzna dwoi się i troi jak zasiać swoje ziarno na największej liczbie poletek, a kobieta – jak tu złowić rybkę o najlepszych genach. Nie odmawiam im słuszności, wciąż powtarzam, że poza byciem człowiekiem, o trochę górnolotnym sposobie wyjaśniania rzeczywistości, jesteśmy przede wszystkim ssakami, zwierzętami. Dlatego nic co zwierzęce nie jest nam obce, niezależnie w jakie cekiny i złote nitki te słówka ubierzemy. Wolę jednak zostawić te rozpłodowe kwestie w spokoju.

Bo w moim odczuciu, na co dzień ważniejsze dla nas są raczej te rzeczy, które wiążą się z naszym dobrobytem, zaspokajaniem potrzeb i pragnień. To, żeby ktoś popatrzył nam w oczka tak, jakby nikogo innego nie było na świecie. Docenił nasze bicki, zauważył, że mamy taki ładny uśmiech. Że jesteśmy tacy męscy, zabawni, kobiecy, czarujący. Wyjątkowi! 

Najczęściej ten, kto został zdradzony, czuje się straszliwie upokorzony. Bo ten, kto zdradził złamał niepisane (albo i pisane) zasady. Podeptał nasze zaufanie, zniszczył to, w co wierzyliśmy, na czym budowaliśmy swój obraz świata. Ale ludzie raczej nie zdradzają po to, żeby komuś dopieprzyć. Oczywiście bywa i tak, jednak podstawowe powody dotyczą nas samych. Robimy to dla siebie. Żeby od kogoś dostać to, czego nam tak brakuje. A jak już przy tym braku jesteśmy, to warto wyciągnąć go mocniej na światło dzienne. Bo zdradzamy zwykle z tego powodu

Fot. Matvevna

Czego nam brakuje?

Oczywiście ten brak to temat rzeka. Miałoby się ochotę prać po pysku tych, którzy na usprawiedliwienie swojej kiepskiej nawigacji po łóżkach mówią, że “ona się przestała malować i przytyła”. Albo “bo jak on wraca z pracy o tej 20, to nie ma chęci mi masować stóp. A kiedyś masował”. Związkowe sprawy są poplątane gorzej niż kable przy biurku młodocianego programisty. Na początku wszystko jest łatwe i wychodzi samo. Dajemy sobie tak duży kredyt zaufania, że można by za niego postawić willę w pierwszej linii zabudowy w Sopocie. Ale potem to się często okazuje niezłą wtopą, bo przychodzi prawdziwe życie. Trawę trzeba kosić co dwa tygodnie, sprzątać trzeba to wielkie chałupisko, turyści sikają po żywopłocie, śmierdzi rybą i w sąsiedztwie impreza na dwie zmiany. 

Na początku patrzymy na siebie nierealistycznie, jesteśmy zachwyceni tym cudownym człowiekiem, a właściwie swoim wyobrażeniem o nim. Bo wyobrażenie to nawet niekoniecznie leżało obok tego człowieka. Patrzymy sobie w oczka, dajemy sobie ogrom uwagi, słuchamy tak, że rosną nam od tego słuchania uszy. Patrzymy tak, że rosną nam oczy. Nie możemy uwierzyć jak ten człowiek chodzi! I jak on śpi! Moglibyśmy całą noc leżeć i patrzeć. A widzieliście kiedyś, żeby po kilku latach związku ktoś leżał i patrzył jak jego partner śpi? Prędzej niż zachwyt dostanie raczej łokciem w żebro, żeby nie chrapał. Potem to wszystko przemija. Ona już nie zachwyci się tym, że on przyjechał do niej na rowerze o 3 w nocy przez cały Kraków. 

Fot. StockSnap

Jesteśmy tak skonstruowani, że nam to mija, żebyśmy mogli wrócić do życia, zamiast nie spać po nocach i gapić się na siebie. Opowiadałam o tym ostatnio, w tekście o tym dlaczego miłość wygasa i jak temu zapobiec. I może znowu wyłazi tu spod spódnicy psychologia ewolucyjna mówiąc, że ludzie to nie Pliszki siwe, które znajdują partnera na całe życie. I po kilku latach z jednym partnerem, chciałoby się nam nowych pól do zasiewów i nowych rybek na innych łowiskach. 

Puści i niewidzialni

Brakuje nam tego, co tracimy. W związkach, które potrafią pracować nad intymnością i wzajemnym zaspokajaniem swoich pragnień, mniej jest takich łasuchów na atrakcje poza domem. Ale gdy tego brakuje, to robimy się nieszczęśliwi. Smutni. Czujemy pustkę. Naprawdę już nikt nie zauważy jaka jestem fajna? Muszę chodzić na masaż, żeby ktoś dotykał mojego ciała? Bycie w takim jałowym związku jest trudne. Bo nie jest przecież w dobrym tonie poflirtowanie z czyjąś żoną, więc ona może się poczuć wręcz niewidzialna. Nie adoruje jej nikt z zewnątrz, choćby przez szacunek dla jej męża, Szczepana. Nie adoruje jej też sam Szczepan. Co za patowa sytuacja!

Jednak gdy już znajdzie się ktoś, kto spojrzy na nią z zachwytem, to ona poczuje się jak pustynia, na którą po latach spadł deszcz. I wszystko w niej zakwitnie. Pokusa, by się w tym zatracić jest ogromna. Jakie emocje będzie miała wobec Szczepana w tej chwili? Jeśli generalnie jest im w życiu dobrze, tylko namiętność dawno uschła, to nasza bohaterka, nazwijmy ją Elwirą – powzdycha, nakarmi się tym cudownym uczuciem i to jej wystarczy. Ale jeśli intymność też jest już sztywna i zimna, a Szczepan budzi raczej jej ogólną niechęć, to Elwira długo nie będzie się zastanawiać. 

Fot. Pexels

Jeśli czujemy się nieciekawi, wypaleni, niezauważani, to prawdopodobieństwo, że zdradzimy jest bardzo duże. Niektórzy oczywiście powstrzymają się w imię zasad, moralności, złożonych obietnic. Będą potępiać tych, którzy zdradzają i będą czerpać poczucie wyższości, że oni jednak wytrwali. I będą tak trwać, nieszczególnie szczęśliwi, ale zadowoleni ze swojej siły woli. Albo będą spychać tę sprawę gdzieś daleko poza zasięg wzroku, upychać po szafach, na pawlaczach, w piwniczkach. Może wybiorą spełnianie się w zupełnie innej sferze – w pracy, w hobby. Tam, gdzie mogą zostać docenieni. I wytrwają bez skoku w czyjąś pierzynkę. Choć to nie będzie znaczyło, że problemu nie ma. Ale niech już sobie każdy rozwiązuje te sprawy według swojego sumienia. 

Jaka zdrada bardziej boli?

Różne badania wykazały, że mężczyzn kłuje bardziej, gdy ich partnerka wskoczy komuś do łóżka. Może sobie gadulić, zwierzać się, romansować “na sucho” ale od kołderek musi się trzymać z daleka. Kobiety z kolei bardziej dotknięte czują się zdradą emocjonalną. Znowu stoi za tym wyjaśnienie ewolucyjne. Skoro mężczyzna nie może być pewny ojcostwa, to bardziej gryzie go świadomość, że inny samczyk mógł zasiać coś na jego grządce. Kobietom przypisuje się bardziej łasość na męskie zasoby i wsparcie. Czyli – jak już musi, to sobie może zapylać na boku, ale ważne, żeby się nie angażował, tylko wracał tu do mnie. Nie zmienia to faktu, że kłuje nas i jedna i druga zdrada. A te różnice to tylko statystyka. Czyli Ty możesz to odczuwać inaczej niż ogół. Ja myślę, że trudno je oddzielić i najgorzej jest, gdy występują obie na raz. 

Fot. StockSnap

Kiedy zdradzamy? 

Opowiadałam Wam ostatnio o fazach, przez które przechodzą związki. Króciutko to przypomnę, ale szczegóły i wyjaśnienia czym są intymność, zaangażowanie i namiętność znajdziecie w tamtym tekście.

Romantyczne początki, w których jest dzika namiętność i wciąż rośnie intymność między partnerami. 

Związek kompletny, w którym jest zarówno dużo namiętności, intymności i zaangażowania.

Związek przyjacielski, w którym brakuje już namiętności, ale intymność i zaangażowanie są na wysokim poziomie.

Związek pusty – gdy zostaje już właściwie tylko zaangażowanie, takie związki z zasiedzenia i postanowienia.

Rozpad – gdy wszystko to się kończy i nic nas już nie łączy.

A teraz zobaczcie jak do poniższych stwierdzeń ustosunkowały się kobiety, będące w różnych fazach związku. Liczby oznaczają procent kobiet, które wybrały daną odpowiedź. Badanie przeprowadzono na 556 mężatkach.

Romantyczne początkiZwiązek kompletnyZwiązek przyjacielskiZwiązek pustyRozpad
Nigdy nie zdradziłabym męża6474474935
Zdradziłabym, gdyby się nie wydało1414211418
Zdradziłabym, nawet gdyby się wydało414415
Już zdradziłam męża1811283332

Na co ciekawego zwrócić uwagę? Na przykład na to, że aż 18% kobiet w fazie romantycznych początków zadeklarowało, że już wskoczyło do łóżka komuś innemu. W fazie związku kompletnego, który daje najwięcej satysfakcji najwięcej kobiet deklaruje, że nigdy nie zdradziłoby męża. Ale 14% przyznaje, że gdyby się nie wydało… to czemu nie? Widać również, że choć zdrada czai się na różnych etapach, w teoretycznie całkiem satysfakcjonujących fazach związków, to w czasie, gdy związek jest już pusty, nieszczególnie zadowalający, trzymający się na zobowiązaniu już tylko połowa kobiet nie dopuszcza takiej opcji, a ⅓ ma takie fiku miku już za sobą. Dla mężczyzn takiej tabelki nie mam. Sorry. 

Fot. StockSnap

Jak uniknąć zdrady?

Skoro zdrada pojawia się już w fazie romantycznych początków i skoro ma wiele różnych przyczyn, nie ma jednego dobrego sposobu by jej uniknąć. Niewątpliwie jednak dbanie o intymność w związku i wzajemną wymianę, zaspokajanie swoich potrzeb, znacznie redukuje ryzyko skoku w bok. Co zatem robić? Ano masować czasem te stópki, mówić sobie nawzajem – “Jesteś wyjątkowa”, “Uwielbiam Twoje żarty”, “Tyle lat razem jesteśmy ale wciąż mi imponujesz”. No, przynajmniej warto szukać takich rzeczy, które są w naszym odczuciu prawdziwe i o których mówimy tak rzadko lub wcale, a przecież one wciąż są w tym naszym Szczepanie. W tej naszej Elwirze. Warto również poszukiwać ekscytujących rzeczy, które moglibyśmy razem robić, żeby nie poddać się rutynie i nudzie. Bo to ona często jest kretem drążącym tunel dla zdrady.

Powiedzieć o zdradzie czy nie?

Skrucha i pokajanie się tego, kto zawinił w wielu życiowych sytuacjach często zmiękcza nasze serca i powoduje, że przestajemy się złościć. Dajemy sobie po buziaczku na zgodę, dwa przytulaski i po sprawie. Oczywiście to działa tylko wtedy, gdy problem pojawia się od czasu do czasu. Bo jeśli ktoś nie zaprzestaje tego procederu, za który należy przepraszać i się kajać, to nie działa ani trochę. To tylko pokazuje, że ma w nosie zmianę. “Jeszcze tylko łomot i wakacje!”. Jeszcze tylko pokajać się przed Krysią, że przyszedłem z koszykówki po północy i podcięty, a potem można się kłaść spać. I następnym razem to samo! Oj, Krysia musiałaby mieć chyba tylko dwa neurony, które rzadko się spotykają, żeby uznać, że to prawdziwa skrucha. 

Szczerość jest w związku bardzo ważna, ale ważne jest to, co za nią stoi. Bo nie zawsze kryształowe intencje. Ile razy słyszeliście od kogoś, kto jest zwyczajnie złośliwy, że on “po prostu jest szczery”? Albo dlaczego on przychodzi jej powiedzieć, że ją zdradził? Miał nadzieję, że jeśli będzie z nią szczery, to ona mu wybaczy, czy może to jego tak bardzo gryzły robaki wyrzutów sumienia? A może się łachudra chciał pochwalić? Są takie rzeczy, które mimo wszystko lepiej zachować dla siebie. Zdradziłeś czy zdradziłaś dla siebie? To schowaj tę informację do kieszonki.

Jest Ci przykro i żałujesz? Pogadaj o tym z terapeutą i pomyśl o tym co zrobić, żeby szukać dróg poprawy Waszego związku. Jeśli chce Ci się zdradzać więcej – cóż, zastanów się co z tym zrobić na dłuższą metę. Ale nie depcz poczucia własnej wartości swojego partnera. Nie niszcz jego zaufania do siebie, bo możesz nie być w stanie go odbudować. Takie wyznanie jest trudne do uniesienia. Niektórzy mówią, że ono ma służyć poprawie samopoczucia zdradzającego, ale jest po prostu zrzuceniem tego ciężaru na zdradzonego. Niech on się z tym męczy. Ponadto, zdradzony partner może zacząć czuć obrzydzenie do zdradzającego, do jego dotyku i to również może być nieodwracalne. Choć historia zna i takie przypadki, że zdrada potrząsnęła partnerami, wprowadziła w ich życie pikanterię i sprawiła, że związek zmartwychwstał. Lecz nigdy nie wiesz czy to będzie akurat Twój przypadek…

Jeśli Cię to gnębi tak strasznie, że nie umiesz z tym żyć, to pomyśl, że skoro mogłeś zdradzić, to i z tym sobie poradzisz. Oczywiście możesz się z tym nie zgadzać. Może u Ciebie jest inaczej. Może Ty wolałbyś, czy wolałabyś wiedzieć. Choć może tak myślisz, bo jeszcze nie musiałeś czy nie musiałaś się z tym zmierzyć. 

Zacytuję Wam jeszcze coś, żeby nie było, że to tylko moja osobista opinia:

Wygląda na to, że najskuteczniejszym sposobem na zdradę jest po prostu się jej nie dopuszczać, a jeżeli już nastąpiła – nie mówić o niej.

Bogdan Wojciszke, “Psychologia miłości”

A zatem jakie rzeczy można sobie wziąć do serduszka z dzisiejszej opowiastki?

  1. Zdradzamy dla siebie. Żeby znowu poczuć się wspaniałym i pożądanym.
  2. Zdrada nie jest szczególnie rzadkim zjawiskiem.
  3. Za to jest bardzo krzywdząca.
  4. Zwłaszcza, jeśli się o niej wie.

O tym jak otrząsnąć się po zdradzie – opowiem Wam następnym razem. A jeśli macie jakieś historie ze zdradą w roli głównej zakończone związkowym happy endem to podzielcie się nimi w komentarzach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *