Człowiek nie krab. O nieumiejętności przyjmowania pomocy

Fot.Pixabay.com / Israel Groves

O konieczności bycia silnym i radzenia sobie samemu, o blokowaniu przepływu dobra, wilczkach w owczych skórach i małpim pierwiastku naszych dusz.

– Nie lubię prosić o pomoc. Uważam, że trzeba być samowystarczalnym – powiedział mi niedawno dobry kolega podczas rozmowy. Gadaliśmy ogólnie o problemach w kontaktach z ludźmi i płcią przeciwną i jakoś tak podryfowaliśmy ku przekonaniu o konieczności dawania sobie rady samemu. Zabrzmiała we mnie znana nuta. Odnoszę wrażenie, że ta absolutna konieczność bycia silnym i obowiązek radzenia sobie samemu to bardziej męska “przypadłość” ale znam i twarde babska, które żyją według tej filozofii. Sama mam swoje za uszami. 

Filozofia radzenia sobie samemu nie jest głupia, bo przecież gdy przyjmuje się, że świat ma niewiele wspólnego z łączką, na której pasą się baranki, a na drzewach rośnie wata cukrowa, to lepiej spinać dupę i trzymać gardę. Nie proś o pomoc, to i Ciebie nie będą prosić. Bądź samowystarczalny żebyś nie musiał od nikogo zależeć. Dobrze się zaizoluj, to nawet jak ktoś załaduje Ci kopa w miękkie, to nie zaboli. I tak mi się to łączy z takim podejściem, że jak umiesz liczyć to licz na siebie, nie oczekuj od innych, sam o siebie zadbaj i że jedyną osobą, której możesz zaufać jesteś Ty sam. Sam się możesz chwalić, sam zapracować na swój byt, sam wynająć mieszkanie. Nie potrzebni Ci inni. Po co być od nich zależnym. No dobra, trochę może przerysowałam. Można skreślić niepotrzebne.

I tak jak sobie gadaliśmy z tym kolegą, to zadałam mu pytanie: 

– No dobra, a jak Ty masz komuś pomóc, to co myślisz? Że to mięczak / mięczaczka (?) i sam powinien sobie dać radę? I jak się czujesz, jak możesz komuś pomóc?

Z tych naszych pogaduszek wyłoniło się kilka rzeczy. Po pierwsze, że najczęściej o innych nie myślimy tak surowo, jak o sobie. Oni mogą poprosić o pomoc. My nie. Taki podwójny standard. Po drugie, że czujemy się zwykle bardzo fajnie jak możemy komuś pomóc. Zwłaszcza komuś na kim nam zależy, ale dropsik dopaminki rozpuszcza się w główce nawet jak możemy komuś przytrzymać drzwi, gdy coś niesie. Ba, a nawet że jak ktoś bardzo nie chce naszej pomocy – ot tak, dla zasady, to możemy się poczuć trochę odrzuceni (to po trzecie). Wcale nierzadko, gdy możemy komuś pomóc czujemy się wręcz wyróżnieni, docenieni, jest nam miło. Czujemy WIĘŹ. Odrobinę bliskości.

I pierwsza szersza konkluzja z przemyśleń na bazie tamtej rozmowy jest taka, że przecież dobra relacja z drugim człowiekiem to wymiana. Przepływ! Możemy się w niej wygadać, wysłuchać, zrobić dla kogoś coś miłego – na przykład kupić mu drożdżówkę. W takiej relacji, w której te miłe gesty przepływają swobodnie jak fale, czujemy, że możemy na siebie wzajemnie liczyć. Wiemy, że ten ktoś pomoże nam, gdy będziemy tego potrzebować i tym większą chęć będziemy mieć, by robić dobre uczynki dla niego. Gdy to płynie, gdy działa reguła wzajemności, to jest ufność, oparcie i większa bliskość. I to nie jest coś, co my homo sapiensy sobie wykształciliśmy. To znacznie starszy mechanizm

Przeczytałam parę dni temu książkę “Bonobo i ateista” Fransa de Waala, gościa od eksperymentów, w których małpki z poczuciem niesprawiedliwości rzucają ogórkiem. Opowiada o moralności i zachowaniach społecznych wśród zwierząt, głównie naczelnych, jak przystało na prymatologa. Od kiedy zaczęłam ją czytać jestem w znacznie lepszym humorze i wiele mi się w głowie poprzestawiało. Małpki bywają wobec siebie niezłymi łachudrami. Tłuką się czasem, knują, szympansy próbują obalić samce alfa albo biją szympansice, które przyprawiły im rogi. Społeczności naczelnych są skomplikowane. Jednak jest w nich również mnóstwo wsparcia, serdeczności, troski, godzenia się (u Bonobo chętnie za pomocą seksualnych igraszek), dbania o dobre relacje. Małpy opiekują się nie swoimi dziećmi, niepełnosprawnymi, staruszkami, którym trzeba się pomóc wgramolić na noc wysoko w korony drzew. Gdy jedna z nich umiera inne kręcą się wokół niej i próbują ulżyć jej cierpieniom, podkładają jej coś pod plecy, żeby umościć, iskają, a potem gdy odejdzie, snują się przygnębione i całkowicie tracą apetyt. Zresztą, nie trzeba się zapuszczać w świat naczelnych by zobaczyć regułę wzajemności w akcji. Na wykładzie z psychologii ewolucyjnej poznałam nietoperze wampiry, które dzielą się krwią z tymi, którym łowy się nie udały. Wprawdzie te akurat skrupulatnie pilnują by beneficjent innym razem im odpłacił, ale u małp trudniej znaleźć takie łatwe zależności. Bo w czym danej małpie może pomóc ta niepełnosprawna, chora czy stara, która raczej zawsze będzie biorcą niż dawcą? To wszystko jest znacznie bardziej złożone i opiera się nie tylko na prostych barterach. 

Zacytuję Wam fragmencik z książki “Bonobo i ateista”:

James Rilling (…) z Uniwersytetu Emory’ego, wywnioskował na podstawie eksperymentów z neuroobrazowaniem, że mamy “tendencje emocjonalne promujące współpracę, które mogą być przezwyciężone tylko za pomocą wymagającej wysiłku kontroli poznawczej”. Zastanówcie się nad tym: oznacza to, że nasz pierwotny odruch każe nam ufać i pomagać; dopiero później przychodzi rozważanie, czy coś zrobić, czy nie, które wymaga szukania powodów. (…) Wykazał ponadto, że kiedy zdrowi psychicznie ludzie pomagają innym, aktywowane są obszary mózgu związane z odczuwaniem przyjemności. Czyniąc dobro czujemy się dobrze.

Fot. Pixabay.com / MD Faizi

Cywilizacyjnie doszliśmy do momentu, w którym niby nieszczególnie z technicznego punktu widzenia potrzebujemy innych ludzi. Jest to rzecz jasna kolejna, lekka przesada, bo przecież i tak korzystamy z tego, co oferują inni. Mam jednak na myśli to, że możemy być niezależni od przysług. Teoretycznie można się obejść bez budowania relacji, bo mnóstwo rzeczy da się załatwić pieniędzmi. Wynająć opiekę do dziecka i dla siebie, na starość. Nie oznacza to jednak, że nie potrzebujemy innych ludzi na poziomie emocjonalnym. Że znakomicie poradzimy sobie bez ich wsparcia. Być może to dlatego, że niezależni jesteśmy od paru dziesiątek lat. A nasza historia funkcjonowania we wspierających się grupach liczy sobie ich miliony. Ostatni wspólny przodek szympansów i ludzi żył ok. 3 mln lat temu, a linie człowieka i szympansa oddzieliły się np. od goryli 5-7 mln lat temu. Z innymi małpami, które wykazują dziś zachowania społeczne “rozstaliśmy się” w ewolucyjnej przeszłości jeszcze dawniej. Wypłynęłam jednak na ocean znacznie szerszego tematu, więc pozwólcie że powiosłuję z powrotem do mojej dzisiejszej małej zatoczki nim porwie mnie morski prąd.

Małpi pierwiastek naszych dusz potrzebuje relacji. W dużym uproszczeniu – pra pra pra pra dziadek mojego kolegi nie przetrwałby jako “samotny wilczek”. A gdyby chciał się izolować, nie przyjmować i nie dawać pomocy, inne homo sapiensy by mu nie ufały. Pewnie że istnieje wielu pasażerów na gapę, a w dzisiejszym świecie pielęgnującym niezależność jeszcze się to wszystko bardziej pokiełbasiło, ale większość z nas jednak ma tę opcję odczuwania przyjemności z dawania i brania wbudowaną. Kiepsko się czujemy, gdy jesteśmy odrzucani. Gdy ktoś nie chce naszej pomocy czujemy jakby się przed nami zamykał. Jakby był za szybą. 

Trudno z kimś takim wejść w relację. Nie można od niego oczekiwać, bo on nigdy nie oczekuje. Wtedy Ty też nie chcesz prosić o pomoc, bo ten Bonaparte daje Ci przykład, że nie należy. On jest twardy, Ty też nie możesz się rozklejać. Możecie żyć obok siebie i radzić sobie znakomicie, nie przenikając się jednak. Granice są tak silne i widoczne, że nie ma miejsca na współgranie. Trudno wtedy o prawdziwą szczerość i głębię. Bo ważniejsze jest trzymanie gardy. Kto wie co by się wydarzyło, gdyby ją opuścił!

Być może nie chcemy wchodzić w tę zależność, bo boimy się i nie chcemy by ktoś na nas polegał. Może mamy rachunki do rozliczenia z samymi sobą. Ktoś nas kiedyś nauczył, że nie można być “miętkim”, a sięganie po pomoc to okazywanie słabości. To może być tak silne, że osoba ukryta za takim twardym pancerzem może rzeczywiście nie odczuwać żadnej przyjemności z ofiarowania komuś pomocy i postrzega to raczej jako krostę na zadku. Albo bardzo się sparzyła lub przejechała na dawaniu czy braniu, jak na zdradliwej skórce banana i wyrżnęła kolanem w kant krawężnika. Trudno się dziwić, że głosowałaby wtedy za genetyczną modyfikacją bananów żeby pozbawić je skórki. Nie brakuje wilczków w owczych fatałaszkach, rozkładających te skórki po całym mieście.

Może jestem zbyt uczuciowa, staroświecka, zbyt społeczna, za mało niezależna. Może jestem potomkinią małpek, które szczególnie lubiły się wzajemnie iskać i dzielić pozyskanym jedzonkiem. Nie znoszę najlepiej funkcjonowania z kimś, kto kryje się za gardą. Zwykle szybko szukam drabinki żeby jakoś przedostać się przez jej mur (choć czasem bardziej adekwatny byłby taran ze stuletniego dębu). W przeszłości, gdy to się nie udawało, a mi na tej osobie zależało, czułam, że ja też muszę być twardsza i bardzo się starałam, choć efekt był taki, że było mi po prostu źle. Zwykle złościłam się na siebie, że jestem mięczakiem, a nie skorupiakiem. Utwardzałam swój pancerz i samosiowałam. A potem mi przeszło.

Doszłam do wniosku, że komu to tak naprawdę przynosi korzyść? Twardy pancerz jest dobry dla kraba żeby go coś nie pożarło, a nie dla człowieka, który chce żeby ktoś go czasem przytulił. Pewnie, że fajnie poczuć sprawczość, własną siłę, zaradność i moc. Bo to właśnie można poczuć, gdy jest się samowystarczalnym i niezależnym. I to też jest ważne. Nadmiar zależności jest jak nadmiar cukru czy soli w diecie. Ale człowiek nie krab. Dobrze jest poczuć, że tworzymy relację. Partnerską, rodzinną czy przyjacielską. Dawać wsparcie i odczuwać przyjemność z pomagania, z bycia ważnym dla kogoś. Dlatego już, jeśli musisz zakładać ten pancerz, to pamiętaj żeby uczyć się choć czasem i przy niektórych ludziach umieć go zawiesić na kołku. Nie trzeba się łasić do każdego, ale do niektórych warto umieć. A nieufnym owieczkom przypomnę, że łatwiej zapolować na zwierzątko, które trzyma się poza stadem.

PS. Dziękuję R. za szczerą rozmowę, która zainspirowała mnie do napisania tego tekstu.

Fot. Pixabay.com / Carmem Cândido Rodrigues Carlotinha

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *